WhatsApp to najpopularniejszy w tej chwili komunikator. Z jego usług korzysta ponad 450 mln użytkowników na całym świecie. Taki wynik osiągnął w zaledwie 4 lata działalności. Jego potencjał i siłę dostrzegł Facebook, który stał się jego nowym właścicielem za 19 mld dolarów.
Dwóch kolegów z firmy Yahoo! Jan Koum oraz Brian Acton pięć lat temu wpadli na pomysł stworzenia praktycznego narzędzia komunikacji. Aplikacja WhatsApp wdarła się szturmem we wnętrza ponad 450 milionów smartfonów. I dalej rośnie w siłę! Dziennie pobierana jest przez milion osób. Zaletą WhatsAppa jest banalnie prosta obsługa oraz brak reklam. Dostępny jest na szeroką skalę, działa pod kontrolą większości systemów mobilnych z Symbinem włącznie.
Potencjał WhatsAppa zauważył Zuckenberg. Jego Messenger mimo szerokiej i intensywnej kampani reklamowej nie budził zainteresowania użytkowników. Ciągłe zmiany regulaminu i wyglądu zaczęły odstraszać facebookowiczów. Zachęcony udanym zakupem Instagrama (do którego zaczęli uciekać użytkownicy Facebooka), Zuckenberg połasił się na WhatsAppa. Wyłożył na stół 4 mld dolarów w gotówce, resztę zapłaci w akcjach. Kwota zaproponowana przez Facebooka okazała się akceptowalna. Wcześniejsza propozycja zakupu WhatsAppa za 1 mld dolarów przez Google została wyśmiana.
Zuckenberg świetnie sobie to wykombinował: zakupił 450 milionów aktywnych użytkowników wraz z ich numerami telefonów. Jak wiemy, to właśnie potrzeba ich podania odpowiadała za ucieczkę osób używających Messengera. Facebook to już nie tylko portal społecznościowy z charakterystycznym podniesionym w górę kciukiem. Imperium Zuckenberga to również Instargam oraz od teraz WhatsApp. Ci, którzy deklarowali wyrwanie się ze szponów amerykańskiej firmy, nie maja już właściwie do kogo iść.
Udziały Messengera są najwyższe w USA oraz Kanadzie. Ale na przykład w Rosji proporcja rozkłada się następująco: 43 proc. do 4 proc. z przewagą na WhatsAppa. W Hiszpanii natomiast udział zielonego gracza to w chwili obecnej 97 proc. (do 3 proc. Messengera).